Zapewne przy odpowiednim zespole i grubym portfelu da się zrobić większość startupów i to nawet w Polsce, ale Bozia nie była aż tak hojna i dała nam w dużej obfitości gen indywidualizmu oraz tony poczucia humoru. Na pracę zespołową i stosy walającej się kasy już nie starczyło Stwórcy czasu i cierpliwości 😉
Są biznesy, które z definicji w Polsce się nie powiodą i mówiąc otwarcie nie ma, co się porywać na słońce z tępą siekierą. Postaramy się podpowiedzieć, które tematy z definicji możesz sobie odpuszcić. Poniżej nasza ultra subiektywna lista grup biznesów, które zazwyczaj się nie udają w Polsce:
- Wchodzisz na rynek, który w Polsce jest zbyt mały a nie chcesz od razu iść globalnie. Dotyczy to w szczególności SaaSów oraz produktów niszowych, dla których rynek w kraju wielkości Polski jest po prostu zbyt mały by wyżyć z niego. Jeśli Twój produkt jest tego typu a nie masz genu Podbijacza Świata i wchodzenia na kolejne rynki nie wywołuje uśmiechu na Twojej twarzy, odpuść sobie tego typu biznes. Uda Ci się być może zbudować świetny produkt, ale nigdy nie będziesz miał szans wygenerować wystarczających przychodów by wyjść nawet na zero. Pamiętaj by na wielkość rynku patrzeć przez pryzmat potencjalnych płatnych użytkowników / maksymalnej ilości produktów, które możesz sprzedać. Polska jest całkiem sporawym krajem, ale oszczędna natura i niechęć do płacenia za cokolwiek zmniejsza znacząco możliwości wyżycia z polskiego rynku
- Rynek, na którym funkcjonuje Twój startup jest zbyt duży / zbyt atrakcyjny. Mówiąc bez ogródek – nawet gdybyśmy w Polsce wpadli na pomysł Facebooka i Google to i tak byśmy na tym pieniędzy nie zrobili, bo musielibyśmy w szranki stanąć ze znacząco bardziej agresywnymi, doświadczonymi i dofinansowanymi chłopakami z Doliny Krzemowej lub z Chin. Trochę to przypomina dyskusję na temat fenomenu biegaczy z Jamaiki, którzy biją Amerykanów w biegach krótkodystansowych. Przez jakiś czas sądzono, że jest to wynik specyficznej budowy stopy Jamajczyków. Zaczęto się jednak zastanawiać, dlaczego występują tak duże różnice skoro zarówno biegacze z Jamaiki jak i z USA są w dużej mierze potomkami ludzi z Afryki Zachodniej? Przyczyna była dość prozaiczna – w USA najlepsi lekkoatleci szli w koszykówkę i futbol amerykański (duże lukratywne rynki z dużo większymi zarobkami). Ci gorsi, którzy byli za słabi na koszykówkę zostawali biegaczami i dostawali łomot od Jamajczyków. Gdyby Jamajczycy zamiast biegów starali się skupić na np. koszykówce zapewne nie dali by rady swoim kuzynom z USA. Podobnie jest z polskimi startupami i najlepiej widać to na SaaSach – Polacy odnoszą sukces tam gdzie dla amerykanów są to mało wartościowe, drugorzędne segmenty (wartość globalna rynku poniżej 1 mld USD) i gdzie nie muszą konkurować z pierwszą ligą amerykańska a raczej 2 lub 3. Wystarczy spojrzeć na: Brand24, UXPin, GetResponse, Nozbe. Nasza rada: Unikaj atrakcyjnych rynków bo jak mówi przysłowie nim gruby schudnie, chudy umrze z głodu 😉
- Masz pomysł na produkt, ale nadal nie wiesz, jaki jest problem. Tygodniowo dostajemy maile od 20-30 startupów. Każdy z nich ma pomysł na produkt. Problem polega na tym, że nie wiele z nich w ogóle myśli / szuka problemu, który miałby ten produkt rozwiązać. Trudno jest osiągnąć product-market fit jeśli w ogóle nie ma problemu. Bez problemu ciężko jest też coś sprzedać, zakomunikować i wytłumaczyć jak z tego korzystać. Zaczynanie od problemu a nie produktu ma też inną zaletę – jeśli dane rozwiązanie nie pasuje możesz, wykorzystując wiedzę z zebranych badań, stworzyć nowy produkt – bardziej odpowiedni 😉
- Próbujesz frontalnie zaatakować obecnych graczy. Ja wiem, że tradycje Husari i Ułanów do czegoś zobowiązują, ale w większości przypadków atak na główne pozycje, kończy się sromotną porażką pretendenta. Jeśli wiesz jak wygląda Twój rynek, jakiego jest typu, to warto jak przystało na rozsądnego partyzanta, zacząć skromnie i wgryźć się w mały, niezbyt atrakcyjny kawałeczek rynku, tak, aby duzi nie uznali Cię za zagrożenie i dali Ci w spokoju czas na uczenie się rynku, klienta i budowanie firmy. Gdy zrozumiesz jak funkcjonuje rynek możesz ruszać na kolejne segmenty
- Zabierasz duży kawałek przychodów konkurencji. Podobnie jak w poprzednim punkcie zbyt duża chciwość nie pozwoli Ci urosnąć. Konkurent działający już na rynku dostosuje się do Twoich działań zawczasu i zneutralizuje to, co robisz w bardzo krótkim czasie. Dlatego warto używać formuł, sposobów zarabiania, które nie ranią mocno Twojej obecnej konkurencji i pozwalają Ci niepostrzeżenie rosnąć.
- W startupie, który robisz brak Ci przewagi konkurencyjnej. Da się wszystkiego nauczyć, ale jeśli nie masz przewagi konkurencyjnej, lub realnego pomysłu jak ją zbudować to masz małe szanse na to by odnieść sukces w danym biznesie. Jak mówi Wujek Buffet – „Jeśli nie masz przewagi konkurencyjnej nie próbuj konkurować”. Jakiś czas temu przy okazji paru rad na temat startupów po godzinach mówiliśmy, o zasadzie jednego kroku oddalenia – to, co chcesz robić w startupie powinno być o jedne krok od tego, na czym się znasz – przy większej liczbie kroków mogą Ci się rozjechać nóżki 😉
- Nie poświęcasz wystarczających zasobów by startup mógł przetrwać pierwszą fazę. Startup wymaga dość dużych zasobów. Jeśli rynek, model biznesu, który sobie upodobałeś wymaga dużej ilości dupogodzin, szybkiego działania i trochę pieniędzy a Ty masz 3 godzinki w tygodniu to odpuść sobie temat od razu. Ostatnio rozmawialiśmy z jednym ze startupów, który się nas pytał czy da się pociągnąć startup po godzinach? Czy są jakieś statystyki na ten temat? Jak się domyślacie to zależy od tego ile czasu „po godzinach” poświęcasz 🙂 – 2 godziny w tygodniu to zazwyczaj za mało; 4-8 dziennie per osoba może dać realną szansę (ale zależy to od biznesu). Jednym słowem unikaj biznesów, które wymagają więcej czasu i pieniędzy niż jesteś w stanie poświęcić.
- Nie znasz rynku. Około 50-70% swoich pomysłów powinieneś zabić na poziomie badań rynkowych. Dużo startupów przeskakuje tą fazę i ląduje od razu w budowie produktu. Dzięki temu w najlepszym przypadku produkt jest średni a potem okazuje się, że konkurencja jest liczna a klientów niewielu. Przypomina to trochę jechanie latem przy dobrej pogodzie nad morze bez rezerwacji – szansę na nocleg są jak na wygraną w totolotka 😉
A co jeśli chodzi o modele biznesu? Których nie robić?
- SaaS. Jak pisaliśmy na pewno nie sensu robić SaaSu na dużym atrakcyjnym rynku. Jeśli spojrzysz na udane polskie SaaSy takie jak: Brand24, UXPin, to wszystko są to mistrzowie nisz.
- Marketplace. Nie pakuj się w to, jeśli istnieje międzynarodowy gracz, który ma plany wejścia do Polski w ciągu następnych 2-3 lat. Polakom udają się marketplace, które wymagają dużej pracy na miejscu, dużego dostosowania do Polski, stworzenia lokalnego contentu jak np. ZnanyLekarz, Showroom,
- Media site. Tego typu startupy, o dziwo w Polsce odnoszą sukcesy, ale coraz częściej po stronie monetyzacji wymagają dużej kreatywności – wchodzenie w paywalle, affiliacje i e-commerce
- UGC. W tej kategorii na pewno nie ma, co zaczynać czegoś, co mogłoby być produktem globalnym – jest to za duży rynek i łatwo jest tworzyć wersje lokalne. Jeśli masz produkt na miarę Facebook to wypij melisę i zapomnij o nim – albo pomysł jest bez sensu albo już pracują nad nim ekipy z potężnym finansowaniem i większym doświadczeniem. Udaje się jednak zbudować produkty lokalne (np. Kwejk) lub w dość niszowe (np. zadane.pl)
- E-commerce. Raczej odpuść sobie, chyba, że już masz ruch i zainteresowanie klientów i chcesz je jakoś zmonetyzować. E-commerce to gra, w której liczy się marka produktu i cena. Jeśli nie masz wyłączności na daną markę (a to jest prawie nie osiągalne przy cudzych markach) to pozostaje Ci jedynie zabawę z ceną, a ta ma tendencję by spadać w e-commercie (zbyt łatwo można sprawdzić kto ma niższą). W ten sposób coraz mniej e-commmersów zarabia a w dodatku handel tradycyjnie coraz mocniej wchodzi w on-line (multichannel)
- Mobile apps. Bezpłatne ciężko monetyzować (patrz nawet słynny Yannosik) a płatne w Polsce się słabo sprzedają. Jeśli nie masz ruchu do monetyzownia ciężko jest z aplikacji zrobić pomysł na biznes.
- Usługi i produkty B2C. W tym modelu, jeśli nie będziesz wchodził we frontralną konfrontacja to jest szansa na mniejszy lub większy sukces. Wewnętrzny rynek B2C jest mimo wszystko dość duży – 38 mln Polaków z chęcią coś od Ciebie kupi, tym bardziej, że widać odchodzenie od dużych brandów i poszukiwanie mniej znanych zamienników (patrz case piw lokalnych). Jest trochę pozytywnych polskich przykładów w usługach: Bobby Burger, Salad Story,
- Usugi B2B. W biznesie jest zawsze potrzeba nowych usług. Nie ma, co się silić od razu na duże kontrakty, ale można swój kawałek tortu wykroić a często koszty rozpoczęcia tego typu działalności są do przełknięcia.
- Retail. Zdarzają się wyjątki, ale jest to na tyle nisko-marżowy segment, dość dobrze poukładany, że otwieranie startupu w tej dziedzinie może się okazać dość drogie i generalnie lepsze wyniki osiągniesz inwestując we franczyzę
- Produkty B2B. Da się ale często wymaga długiego procesu zdobywania klienta, certyfikowania produktu i spełniania wewnętrznych wymogów klientów (a jak się domyślasz każdy ma inne). Dobry sposób na tego typu biznes to wydzielenie od danego klienta części działalności i rozwinięcia w oparciu o to zupełnie nowego biznesu
Tyle straszenia i mam nadzieję, że powyższa ściąga pomoże uniknąć ewidentnych błędów i sytuacji oraz modeli biznesowych na które szkoda czasu 🙂
Dajcie znać w komentarzu jakie biznesy według Ciebie są trudne do zrobienia w Polsce
Z dalszych lektur polecamy:
- Oszacuj swoje szanse na sukces dzięki prostej aplikacji i przeczytaj jak zwiększyć swoje szanse
- Poradnik na temat robienia startupów po godzinach
- Poradnik na temat tworzenia SaaSów, Marketplaców, Media Site, Firm usługowych, Restauracji
Jeśli chcesz dostawać powiadomienia o nowych równie dobrych artykułach StartupAkademii zacznij obserwować nasz blog za pomocą maila 🙂 i zgarnij pakiet 18 przydatnych narzędzi.
P.s. Jeśli uważasz, że ktoś może skorzystać na tym artykule będę wdzięczny jeśli go prześlesz mu lub udostępnisz 🙂
Super materiały 🙂 Oby takich więcej!
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście, uwagi merytorycznie cenne, ale język ojczysty potraktowany ze szczególnym okrucieństwem… Przed publikacją warto oddać tekst do korekty.
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubienie
bardzo ciekawy tekst, pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Dzięki 🙂 też pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jeśli pozwolicie zacytuję anegdotę z życia Mozarta:
Pewien młodzieniec zapytał Mozarta, jak skomponować symfonię. Odparł, że jest jeszcze zbyt młody i poradził mu zacząć od ballad.
– Ale pan komponował symfonie mając 10 lat! – zaprotestował młodzieniec.
– To prawda, lecz ja nikogo nie pytałem, jak się to robi – odparł Mozart.
I chyba ta anegdota jest najlepszym komentarzem – ci, którzy się boją, szukają usprawiedliwień na to, że im się nie uda. Ci, którzy się nie boją – wygrywają. Wygrywają bo mają siłę i wiarę, która daje im energię do pracy i niezachwianą pewność siebie, nawet wtedy kiedy wszyscy w okół wieszczą, że się nie uda.
Mam tą przyjemność, że osobiście znam ludzi ze sporą kasą (odziedziczona), którzy nie potrafią z nią wiele więcej zrobić niż tylko skonsumować. I taki, którzy własnym uporem zbudowali niezwykłe (choć jeszcze nie na skale Googla) biznesy. I różnica między nimi jest właśnie taka, ci pierwsi „wiedzą, że wszystko już zostało wymyślone, a nawet jeśli nie to i tak ci duzi wszystko zgraną, bo mają hajs”, a ci drudzy? – no cóż, ci drudzy mają to w dupie 😀
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dobrze mówisz 🙂 Zgadzam się i z Tobą i z Mozartem :). Warto jednak wybierać bitwy które da się wygrać czego i Tobie i sobie życzę 🙂
PolubieniePolubienie
Pingback: Jak startupy mordują startupy? | StartupAkademia
Pingback: Jakie masz szanse na sukces? | StartupAkademia
a może MLM… 🙂
PolubieniePolubienie
MLM działają tylko na rynkach rozwijających się gdzie wynagrodzenia są niskie a bezrobocie wysokie. Podejrzewam, że era MLM się w Polsce kończy…..
PolubieniePolubienie
Super artykuł! Natomiast mam wątpliwości ze stwierdzeniem, że produkt musi rozwiązywać konkretny problem, dzięki temu szanse na sukces zwiększają się. W związku z tym zastanawiam się jaki problem rozwiązuje setna polska „marka” odzieżowa, szyjąca szare bawełniane dresy i sukienki? 🙂
PolubieniePolubienie
Setna Polska marka odzieżowa zapewne nie rozwiązuje i dlatego jej twórcy zarobią mniej więcej tyle ile by zarobili na etacie 🙂
Natomiast są przykłady firm, nawet z tak konkurencyjnej branży, które rozwiązują problem – zazwyczaj dając identyfikację, tudzież dbając dużo lepiej o potrzeby wybranej, często zaniedbanej grupy. Parę przykładów:
1. Cropp Town – na samym początku był to sklep dla skateów. Nikt za bardzo nie dbał o tą grupę więc klienci szybko zaakceptowali i polubili koncept. Problem się zaczął gdy skate przestały być skateami
2. H&M – moda pod strzechy. W skrócie ten koncept możesz podsumować jako tanie ciuchy dla ludzi, którzy dbają o wygląd ale nie stać ich na markowe brandy
3. Sushi socks – skarpetki ułożone w sushi. Uderzają w grupę (poza Polską), która chce dać ciekawy prezent swoim przyjaciołom
Tyle z tego co mi na szybko przychodzi do głowy 🙂
PolubieniePolubienie